sobota, 3 stycznia 2015

BOSS na weekend gazeta.pl

Kraków, 2014
więcej o Bossach tu

4 komentarze:

  1. Hej. Bardzo fajny artykuł, zdjęcia jeszcze lepsze. Ja swojego drugiego hugo bossa ("tylko takie mamy") kupiłem w warszawskim szpitalu na Banacha, po 3dniowym, średnio przyjemnym pobycie na neurologii wpakowałem w reklamówkę wszystkie rzeczy i poszedłem wynagrodzić sobie stres w pizzerii po drugiej stronie ulicy. Zajadałem ją z przyjemnością, tylko ciągle mi się ten wypchnięty boss przewracał pod stołem. Poprzedniego kupiłem kilka lat wcześniej w Krakowie, wpadłem po pijaku do Emausa w środku zimy (wiem jak to brzmi, ale studencki czas służy generowaniu wspomnień na uporządkowaną przyszłość) i na następny dzień niosłem w nim moje mokre i zaszlamione rzeczy, sam ubrany w za duże, nieużywane i obciachowe ciuchy pożyczone od kolegi. Podśmiewaliśmy się wszyscy mocno ze mnie, a później w przypływie tego rozkosznego momentu popiliśmy wódkę z gwinta .. w windzie, z tym HB w ręce. Także moje hugo-bossowe perypetie zawsze wiązały się z mieszaniną jakiejś melancholii czy żenady z finałem w rodzaju małoformatowego, blokerskiego triumfu. Piszę to, bo wiele ze swojego życia odnalazłem na Twoich zdjęciach i bardzo mnie to ucieszyło. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny artykuł. (dzięki niemu tu trafiłam) Uświadomił mi fenomen, który kątem oka dostrzegałam.

    Ciekawy blog.
    Jakim Aparatem ("z którym się Pan nie rozstaje") robi Pan zdjęcia?

    Pozdrawiam serdecznie!
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
  3. Pochłaniające opowieści Jarku. Jakbyś miał takich i innych więcej to podeślij mi proszę na maila.
    bardzo cieszę się, że zdjęcia przemawiają.

    OdpowiedzUsuń
  4. Karolino, bardzo się cieszę, że tekst się podoba.
    Co do aparatu: każdy, oby miał obiektyw szerokokątny :)

    OdpowiedzUsuń